środa, 26 czerwca 2013

Osaczony jak katolik w Polsce

Na dziś będzie rada dla tych, którzy będą aspirować do stawiania zarzutów i krytykowania moich wypowiedzi, szczególnie na temat kościoła katolickiego i trochę wyjaśnień.

Rada: Przede wszystkim nie popełniajcie elementarnego błędu. Nie można przyznać się do tego, że krytykuje się fragment, bo całości się nie czytało. Ja rozumiem, pewnie się nie dało - za dużo jadu, nienawiści. Przecież wiem, co piszę. Wiem, że nie ma tam krzty szacunku, dystansu, żartu. Ale mimo wszystko nie przyznawajcie się, że nie przebrnęliście przez całość. Tracicie wtedy na wejściu całą wiarygodność, zamiast ją zachować i stracić trochę później.

Dlaczego zarzucam ludziom, że nie słuchają kazań? Już wyjaśniam.
Bo czasami bywam na mszach z różnych okazji i widzę te pogrążone w głębokiej kontemplacji twarze. Proszę mi wierzyć, że w trakcie życia nauczyłem się mniej więcej rozróżnić jak wygląda człowiek reagujący na bodźce zewnętrzne, a jak wygląda człowiek nań nie reagujący. W ostatnim czasie miałem okazję być na mszy z okazji podobno bardzo ważnego w życiu katolika święta. Miałem widok na kilkanaście niewinnych twarzy komunijnych dzieciaczków jak i trochę twarzy starych kościelnych wyjadaczy. 
I o ile w 95 procentach przypadków kazania są cholernie podniosłe i niezbyt zrozumiałe dla nie skupionego w stu procentach człowieka, o tyle w tamtym dniu na ambonę wyszedł młody, wyluzowany ksiądz, który używając potocznego języka wygłosił jak na polskie realia wręcz szalone kazanie. Mówił bez pompy, która charakteryzuje prawie wszystkich pozostałych księży, którzy zdają się nie mieć wątpliwości, że to sam bóg chrześcijański ich namaścił któregoś dnia, skracał dystans ze słuchającymi, przedstawiał religię katolicką jako coś, w czym naprawdę można uczestniczyć, przeżywać ją, czerpać z niej siłę i wartości! Było się do czego uśmiechnąć, uwierzcie. Tylko sobie wyobraźcie, że ja miałem ochotę się uśmiechnąć, takie to było fajne gadanie. A ja raczej nie jestem człowiekiem, który podchodzi do księżulowego kazania z optymizmem, że zaraz usłyszy coś ciekawego. A ludzie siedzieli, każdy jeden z grobową miną, czy to dziecko komunijne, czy ten wyjadacz. Nie widziałem tam ani głębokiego zamyślenia, ani radości, która byłaby w tamtej chwili bardzo zasadna. Jedynie puste spojrzenia pełne oczekiwania (piękne słowa, prawda?) na "idźcie w pokoju"...

W tym miejscu dygresja i rada będzie taka: spojrzenia tego typu można interpretować jako spojrzenia pełne zadumy nad podniosłymi słowami kapłana, jeśli kazanie jest utrzymane w klasycznej polskiej konwencji, natomiast jeśli trafi się taki szaleniec jak ten, którego słyszałem (cytat z tego pana: Jezus to jest kompletny wariat!), to niestety wasza taktyka kamiennej twarzy zawiedzie i nawet nie będziecie sobie zdawali kiedy zostaliście obnażeni! I niech nikt mi tu nie wciska, że wszyscy ludzie do kościoła chodzący, chodzą tam by się wyciszyć oraz słuchać kazania, bo ja wiem jak do cholery wygląda człowiek słuchający i o taki widok jest w kościele na ogół ciężko! A jeszcze weź takiemu wyciszonemu po mszy samochód pod kościołem zarysuj, to dopiero będzie wyciszenie, jakiego świat nie słyszał!

Po dygresji czas na jeszcze jedną refleksję. Po tych biednych komunijnych dzieciach widać, jak sumiennie są przygotowywane na przyjęcie Jezuska. I jak się z tego cieszą one też bardzo. Rzecz jasna, że z tego przyjęcia, a nie komunijnego! I jak od tego momentu nauczyły się słuchać i rozumieć to, co się do nich w kościele mówi. Czas pokaże jak potoczą się ich losy, ale podejrzewam, że większa ich część dojrzeje kiedyś do stadium kościelnego wyjadacza i tak będą siedzieć namszy (akcent położony na sylabę "na", tak się u nas mówi) z kamiennymi twarzami, pomimo tego, że nikt już nigdy nie da im za to zegarka, laptopa, ani nawet pieprzonego quada. Dziwne.

A osaczeni to byli w Polsce od X wieku Słowianie, pis joł! 

Ps. Blog wystartował godnie, teraz, po tygodniu codziennej dawki, czas zwolnić, będę Was raczył publikacjami nie rzadziej niż co dwa dni!

Pozdrawiam (:

4 komentarze :

  1. Pięknie napisane! Z lekkością czyta się Twoją spuściznę, więc ktoś kto nie raczy przeczytać całego tekstu, obracając fragmenty przeciwko Tobie jest debilem. Tak, napisałam to, jest debilem. Z tego miejsca również chciałam pozdrowić wszystkich uciśnionych i dogłębnie obrażonych. Więcej dystansu do siebie ludzie! Albo zacznijcie czytać teksty na równie niskim poziomie jak Wasze "tupiące nóżką" i "trzaskające drzwiami" internetowe perora!

    OdpowiedzUsuń
  2. Czesto rodzice nie uczą swych pociech tego dlaczego nalezy dobrze, poczciwie żyć, być serdecznym i kochającym wiat człowiekiem. Zamiast tego wysyłają je na siłę do kościoła i myślą, że dzięki temu wszyscy są już dobrymi ludźmi i będą zbawieni ;P A tak na codzień nie świecą przykładem, bo po co... msza niedzielna zaliczona i to sie liczy! Pięknie to napisałeś, pis joł!

    OdpowiedzUsuń
  3. Siemano Romano!

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo tu u Ciebie fajnie Maksymilian. Cieszę się, że piszesz, bo dobrze Ci to wychodzi. Może jeszcze kiedyś wpadnę. Pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń

Nie krzycz, nie przeklinaj bez powodu, nie bądź niemiły bez powodu :*